400-letni młyn Państwa Kiljańskich.
Czasami trafiają się projekty, które od pierwszych minut wciągają swoją aurą. Nie chodzi tu tylko o wiek budynku, lecz o ludzi – bo jeśli właściciele naprawdę chcą ocalić ducha miejsca, to energia tych starań wypełnia każdy kąt, każdą deskę, każdą cegłę.
Tak właśnie jest w przypadku 400-letniego młyna Małgorzaty i Jacka Kiljańskich. Ich historia, opisana już szerzej w artykule "Muratora" (zobacz metamorfozę na Muratorze), to opowieść o determinacji, szacunku do dawnych gospodarzy i ogromnej wrażliwości na klimat starego domu.
Synergia pokoleń, rzemiosła i nowych pomysłów
W tym projekcie wyjątkowe jest to, jak synergia między miejscem, dawnymi właścicielami, starym rzemiosłem i nową energią przenika przez każdy etap remontu. U Kiljańskich nie ma podziału na „kiedyś” i „dziś” – to miejsce żyje i oddycha swoim rytmem, a kolejne warstwy historii są po prostu częścią opowieści.
Od samego początku wszystko odbywało się pod czujnym okiem nadzoru konserwatorskiego, co gwarantowało, że każda decyzja materiałowa czy techniczna podejmowana była z szacunkiem dla substancji zabytkowej. Każdy detal – od sposobu oczyszczenia drewna, przez wybór tynków, aż po najmniejsze wykończenia – był konsultowany tak, by nie zatracić charakteru młyna.
Nasz udział w projekcie
Jako REDUKS mieliśmy okazję dostarczyć płyty gliniano-konopne (świetnie sprawdzające się w remoncie dawnych przegród – zapewniają dyfuzyjność, wyrównują ściany i nie blokują naturalnych procesów oddychania murów). To materiały, które rekomendujemy wszędzie tam, gdzie chce się połączyć „nowe” z „autentycznym” i nie zatracić historii.
Kolejny etap – już w realizacji – to pokrycie ścian naturalnym tynkiem o rustykalnej strukturze. Wybór padł na tynk gliniany, który świetnie komponuje się z charakterem budynku i pozwala uzyskać zdrowy mikroklimat. Zamysłem właścicieli jest, aby końcowy efekt był surowy, żywy, niedoskonały – dokładnie taki, jakiego oczekują prawdziwi miłośnicy Ruinek.
I Zlot Ruinersów był właśnie u nich
To właśnie u Państwa Kiljańskich, na łące za młynem, odbył się historyczny, pierwszy I Zlot Ruinersów – zorganizowany jeszcze jako prywatna inicjatywa Darka Borkowskiego, dzisiejszego założyciela marki REDUKS, „spiritus movens” społeczności oraz Fundacji zajmujących się ratowaniem starych domów na Dolnym Śląsku. Mieliśmy też możliwość zaprezentowania szerszemu audytorium właściwych materiałów do ich projektów renowacyjnych.
To było niezwykłe i bardzo potrzebne spotkanie, które zintegrowało środowisko pasjonatów starych domów i rozpoczęło nową tradycję wspólnego ratowania Ruinek i organizowania się ruchu społecznego "Ruinersi na Dolnym Śląsku". Było też zalążkiem wydarzenia, które będzie z pewnością będzie kontynuowane.
Sprawdźcie sami, jak to wyglądało!
Żywa społeczność i wymiana doświadczeń
To, co uderza w tej realizacji, to nie tylko klimat samego miejsca, ale też duch współpracy.
Właściciele chętnie dzielą się doświadczeniem, są otwarci na rady praktyków i innych Ruinersów – co sprawia, że młyn staje się także miejscem spotkań, inspiracji, wymiany myśli o ratowaniu starych domów.
Dlaczego warto śledzić ten projekt?
Bo to przykład, jak można krok po kroku, bez pośpiechu i kompromisów, łączyć nowoczesność z tradycją – z szacunkiem do historii i substancji budynku.
Takie projekty udowadniają, że „ruinka” to nie problem, tylko szansa – na dom z duszą, klimat, wspólnotę i autentyczność.
Jeśli planujesz podobny remont, szukasz wiedzy lub potrzebujesz wsparcia – śmiało napisz do nas lub dla inspiracji zerknij na grupę Ruinersi na Dolnym Śląsku. Podzielimy się doświadczeniem i pomożemy dobrać materiały, które pozwolą ocalić kolejne piękne miejsca.
Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii PROJEKTY